W projektowaniu nie ma drogi na skróty. Są jednak miejsca, które stanowią swego rodzaju “booster” i dziś zapraszamy do jednego z nich.
W KIS List spotykamy się z coraz większą ilością osób, które posiadają cieszące się uznaniem pracownie, robią rewelacyjne projekty i … są nie po studiach, a po kursach. To olbrzymia zmiana w porównaniu do poprzednich dekad, gdy architekturą wnętrz zajmowali się tylko i wyłącznie absolwenci Politechniki i ASP, dlatego najwyższy czas poznać temat z innej perspektywy. Zapraszamy na rozmowę z Marcinem Dyńskim - współzałożycielem i dyrektorem operacyjnym centrum szkoleniowego On-Arch.
Skąd pomysł na stworzenie centrum szkoleniowego, zajmującego się tematyką projektowania?
Marcin Dyński: Odpowiem w ten sposób: właścicielka firmy, Barbara Szczęsna - Dyńska, prywatnie moja żona, prowadziła takie kursy i szkolenia oraz wykładała na uczelniach wszystkie przedmioty z zakresu architektury wnętrz. Podczas swojej pracy zauważyła, że większość programów nauczania jest albo wadliwa, albo w jakiś sposób niepełna. Stąd pojawił się impuls, żeby stworzyć - nazwijmy to tak kolokwialnie - idealny program nauczania.
Idealny, czyli…?
Taki, który obejmuje te elementy, które w zawodzie są najbardziej potrzebne, program który połączy praktykę z nowoczesnymi programami architektonicznymi, a wiedza teoretyczna zostanie zamknięta w pigułce jedynie najważniejszych zagadnień. Główny nacisk na takie przedmioty jak materiałoznawstwo, dokumentacja projektowa czy ergonomia, a niekoniecznie tematy pośrednie, które także na studiach się pojawiają - na przykład psychologii i socjologii. Nie dewaluuję ich wartości i jestem pewien, że przedmioty te stanowią ciekawy dodatek do całych studiów, ale z punktu widzenia architekta wnętrz i perspektywy przygotowania własnego projektu, nie mają one większego znaczenia; przynajmniej na etapie budowania warsztatu i nauki narzędzi projektowych.
Rozwiązanie dla tych, którzy prowadzą wyścig z czasem
Na czym zatem skupiliście się, tworząc swój program?
Każdy program to trzy najważniejsze moduły: teoria, rysunek techniczny i kompleksowe tworzenie projektu mieszkania w programach komputerowych. Kładziemy duży nacisk na dokumentację projektową, aby wyposażyć przyszłych absolwentów w podstawowe narzędzia do pracy typu tworzenie instalacji elektrycznych, wodno-kanalizacyjnych, zabudowy meblowe czy układu armatury. Wizualizacja projektu to nasza przysłowiowa „wisienka na torcie”, która zwieńcza cały trud podejmowanych działań, ale jej realizm zaspokaja nawet najbardziej wymagających studentów.
Wizualizacja to tylko wisienka na torcie
W środowisku projektowym krążą legendy o realizowanych od lat na niektórych uczelniach praktykach, na przykład żmudnym robieniu makiet z zapałek. Niektórzy wspominają je z rozrzewnieniem, inni - jako najgorszy horror. Czy na waszych kursach znajdziemy podobne zajęcia?
W dużym uproszczeniu mogę powiedzieć, że tych niepotrzebnych i żmudnych zajęć u nas nie ma. Nie tworzymy makiet z zapałek czy papieru, ponieważ model 3D tworzony jest przez naszych studentów w programie SketchUp, który znacznie lepiej nadaje się do tego typu prac. Rysunek techniczny, jako jeden z modułów kursu, jest podstawą, której absolutnie nie omijamy - mimo że niektórzy określają go jako archaiczny element. Natomiast zrezygnowaliśmy z „wprawek” rysunkowych typu perspektywa jedno lub dwuzbiegowa czy rzutowanie prostokątne i przechodzimy od razu do konkretów, czyli podstaw rysunku technicznego: widoków i kładów pomieszczeń. Mamy dużo pytań dotyczących tego przedmiotu: dlaczego, po co, czemu nie przejdziemy od razu do programów komputerowych…
Droga na skróty? To tak nie działa…
I co wtedy odpowiadasz?
Z punktu widzenia laika, czyli początkującego uczestnika kursu, rozumiem że fajnie byłoby od razu przejść do projektowania w programie komputerowym i wykonać imponującą wizualizację. Ale to tak nie działa!
Nie bez powodu nikt nie dostaje na podstawowym kursie na prawo jazdy możliwości prowadzenia ciężarówki. Tłumaczymy, że umiejętność odręcznego rysunku jest ważna dla całego procesu i jeżeli jesteś architektem to wiesz, że nie można pominąć tego etapu.
Zresztą, wystarczy wziąć pierwszy z brzegu przykład z życia. Niejednokrotnie na inwestycji pojawiają się jakieś zmiany - na przykład inwestor prosi o przesunięcie drzwi, albo zmianę podziału frontów. Zawodowiec w tym momencie wyciąga ołówek i na ścianie robi rysunek dla wykonawcy, co zajmuje mu kilkadziesiąt sekund.
Kiedy ołówek jest skuteczniejszy od komputera?
Jeśli nie ma się takich umiejętności, można popełnić faux pas i zwyczajnie wypaść przed inwestorem nieprofesjonalnie. Bo co mu powiemy?
“A, to ja tu teraz wyjmę komputer, włączę program i zaraz to przerysuję, góra 15 minut!” - a inwestor będzie w tym czasie stał jak John Travolta w Pulp Fiction, zastanawiając się, kogo zatrudnił.
Trzeba sobie zadać pytanie, czy tak właśnie powinno to wyglądać i czy na pewno jest to etap, który można pominąć. Oczywiście ostatecznie i tak dokumentację projektową wykonujemy w programach komputerowych typu LayOut czy AutoCad, ale to jest podstawa - dlatego rysunek techniczny jest bardzo mocno podkreślany jako ważny element naszego kursu.
Cel? Dokumentacja projektowa w małym palcu
Bez zrozumienia jego podstawowych zasad ciężko jest dobrze projektować.
Zdecydowanie; to jedna z tych umiejętności, która ułatwia kontakt z wykonawcami. Projekt, na przykład zabudowy meblowej, czy rozrys układu płytek, jest wykonywany przez architekta wnętrz, ale ostatecznie i tak zawsze weryfikuje go wykonawca. Każdy szanujący się stolarz sam bierze pomiary z natury i jeśli coś mu się nie zgadza, to porozumiewając się odręcznym rysunkiem technicznym można szybko, będąc jeszcze na miejscu, zmienić założenia.
W projektowaniu jak w chemii - ważne są zasady
To prawda. Oszczędzamy czas na powrocie do pracowni, wprowadzeniu zmian w programie, wysłaniu ich i oczekiwaniu na informację zwrotną - przecież to może trwać całymi dniami!
Na dodatek nie wszyscy wykonawcy są chętni do tego, by co chwilę zaglądać do telefonu czy laptopa i te elektroniczne wersje projektów co chwilę omawiać. Im naprawdę zależy, żeby jak najwięcej spraw załatwić na miejscu - zrobić szybki pomiar, ustalić jak co ma wyglądać i działać. Dla projektanta ta wiedza jest absolutnie kluczowa.
Mocno podkreślamy w kontakcie z naszymi studentami/kursantami, że muszą mieć wiedzę odnośnie zasad tworzenia dokumentacji: skąd się to wszystko bierze i z czego wynikają później projekty elektroniczne. A podstawą jest właśnie rysunek techniczny. Program niby sam sobie wszystko przelicza, ale bez dobrego nawigatora nic nie powstanie. Dlatego każdy z uczestników musi mieć te zasady z tyłu głowy.
Cofnijmy się na chwilę do początków On-Arch. Czy mógłbyś powiedzieć, ile lat jesteście na rynku i jak wyglądały wasze początki?
Firma w obecnej formie jest na rynku od roku 2016. Między 2016 a 2020 rokiem prowadziliśmy krótkie, intensywne kursy: kursy projektowania wnętrz, mebli i ogrodów; takie, które błyskawicznie pozwalały osiągnąć wiedzę w konkretnym zakresie.
Innowacją były nasze autorskie kursy online wprowadzone podczas covid, które pozwalały i pozwalają uczestniczyć również osobom z zagranicy np. Niemiec, Anglii, Finlandii czy nawet różnych Francuskich wysepek.
Kursy, które łączą ludzi…i kraje:)
Sporo zmieniło się w 2021 roku, gdy wprowadziliśmy Roczną Akademię Projektowania. To był poważny krok - zarówno dla nas, jak i dla uczestników kursów, którzy kończąc Akademię uzyskują dyplom uczelni wyższej na poziomie studiów podyplomowych. Aktualnie współpracujemy z trzema uczelniami wyższymi w ramach prowadzenia studiów hybrydowych, dualnych i właśnie Rocznej Akademii Projektowania, w trakcie której zdobywa się punkty ECTS.
W jakiej formie prowadzone są zajęcia?
Zajęcia prowadzimy stacjonarnie, we wszystkich większych miastach w Polsce, oraz w formule online. W obu przypadkach program nauczania jest dokładnie taki sam; jedyna różnica pomiędzy kursami stacjonarnymi a tymi w sieci jest taka, że kursy stacjonarne odbywają się w weekendy w godzinach 9.00 -16.00, a online w dni powszednie po godzinie 17.00.
Stacjonarnie, czy online? Elastyczne formy nauki
Tylko i wyłącznie od uczestnika zależy, jaką formę chciałby wybrać. Mamy bardzo dużo osób, które są spoza większych miejscowości i tu formuła online okazuje się świetnym rozwiązaniem; chyba, że ktoś oprócz teorii ceni sobie również atmosferę. Tuż po pandemii mieliśmy sporo chętnych na formę stacjonarną - uczestnicy argumentowali to w ten sposób, że po dwóch latach spędzonych w domu muszą wyjść do ludzi, bo inaczej nie ręczą za siebie;)
Nawet jeśli wiąże się to z dojazdami po 120 kilometrów, to kursanci chcą się po prostu spotkać w sali wraz z innymi.
Nowe doświadczenia, nowe znajomości
Chcą się wyrwać z domu?
Jasne, potrzebują się wyrwać, ale wielką wartością jest to, że poświęcają ten czas na rozwój osobisty - taki naprawdę osobisty, poświęcony na coś, co kochają. Dodatkowo mogą się socjalizować i mieć ten czas tylko dla siebie.
Ogólnie wątek społeczny jest tu bardzo ważny, ponieważ w trakcie trwania kursu rodzi się fajna przestrzeń do współpracy. Część uczestników to osoby początkujące, kolejna - ludzie z branży, z dużym doświadczeniem. Budują, flipują, prowadzą sklepy, więc ta wymiana networkingowa jest naprawdę bardzo inspirująca. Mamy także wyjścia do sklepów partnerskich, więc jest czas i miejsce na pogłębianie znajomości.
Czego można nauczyć się w On-Arch?
Odpowiadając w sposób czysto „po belferowsku” powiedziałbym: kursant umie, kursant potrafi…tworzyć kompleksowy projekt wnętrza wraz z dokumentacją oraz wizualizacjami.
Ale nie tylko, zakres wiedzy jest bardzo szeroki poczynając od stylów w projektowaniu wnętrz po kosztorysy wykonawcze czy inwentaryzację.
Naszym flagowym i najpopularniejszym kursem jest roczna Akademia Projektowania Wnętrz. Po jej ukończeniu kursanci posiadają gotowy projekt do portfolio z pełną dokumentacją: opracowaniem funkcjonalnym, rysunkami technicznymi, wykonawczymi, instalacjami i fotorealistycznymi wizualizacjami.
Nie tylko projektowanie wnętrz - czego jeszcze można nauczyć się podczas kursów?
Oprócz tego oferujemy także krótsze kursy, obejmujące projektowanie wnętrz, mebli i ogrodów. Kursy te uzupełniają się wzajemnie, a część poświęcona projektowaniu wnętrz i mebli pod zabudowę pojawia się także oczywiście w Akademii Projektowania.
Nieco odrębnym bytem jest kurs Projektowania Mebli, pomyślany jako szkolenie poświęcone tworzeniu unikatów oraz designerskich obiektów. Pozycja ta stanowi świetne uzupełnienie kursu projektowania wnętrz.
Zupełnie oddzielnym tematem jest natomiast Projektowanie Ogrodów - tu mamy inne podstawy dydaktyczne i poruszamy się w zupełnie innej przestrzeni. Oczywiście w jakimś sensie ogród stanowi przedłużenie domu; osie widokowe, ciągi komunikacyjne, zgranie elewacji i małej architektury z tym, co w środku; wszystko to jest bardzo ważne, ale rośliny rządzą się własnymi zasadami i jest to oddzielny obszar w naszym zestawieniu.
Projektowanie ogrodów - sposób na życie
Jest spora część uczestników, która decyduje się na kursy zarówno z zakresu projektowania wnętrz, jak i architektury zieleni, ale gros kursantów skupia się na konkretnym temacie; obie branże są mocno wyspecjalizowane i wymagają olbrzymiego zaangażowania i uwagi.
Z jakich narzędzi, programów i technik (oprócz wspomnianego rysunku odręcznego) korzystają uczestnicy?
Nasze kursy projektowania wnętrz oparte są głównie na programie SketchUp i silnikach renderujących typu Enscape i V-ray. Dokumentację projektową wykonujemy w Layout i AutoCad a także FreeCAD. Korzystamy także z programu Vectorworks, czyli zaawansowanego programu do tworzenia złożonych modeli - używamy go podczas projektowania mebli, oraz, w wersji Landmark, przy projektowaniu ogrodów.
Wybierając wyżej wymienione narzędzia kierowaliśmy się po pierwsze praktycznością (są to profesjonalne programy, faktycznie używane na co dzień w pracowniach), a po drugie - łatwością nauki. Nasze kursy są dedykowane dla osób początkujących i z całym szacunkiem dla programów typu ArchiCad, Artlantis, 3ds Max, Corona zaczynanie nauki od tak skomplikowanych narzędzi byłoby, delikatnie mówiąc, przerostem formy nad treścią.
Szybkie, łatwe i przyjemne programy do projektowania? Mamy to
Jeśli projektujemy 60-metrowe mieszkanie, to de facto nie potrzebujemy potężnego narzędzia, które nam pozwala zaprojektować np. Złotą 44 w Warszawie.
Zwłaszcza, że akurat Złota 44 po części była projektowana w Vectorworks:).
Programy których używamy są intuicyjne, proste i co ważne w miarę możliwości tanie (np. subskrypcja roczna SketchUp ok. 3 tys. złotych). Mają również darmowe wersje lub zamienniki (np. AutoCad ma FreeCADa). Staramy się tak dobierać narzędzia, aby jak najbardziej ułatwić start osobom zaczynającym naukę i nie zniechęcić ich do pracy. Bardzo dużo osób, które przychodzą po innych kursach, zwykle są obrażone na zły dobór programów komputerowych. Mówią, że to ich przerosło, nic się nie nauczyły, że program był zbyt skomplikowany, za trudny, za drogi (koszt ok 40-50 tys. złotych).
To nie program jest zły, tylko wybór!
W takich momentach powtarzam, że to nie program był zły, tylko wybór. Zawsze trzeba zwrócić uwagę na to, jakie są nasze potrzeby, oczekiwania i przede wszystkim - aktualny poziom umiejętności.
Wymienione programy są intuicyjne i rzeczywiście szybko się w nich pracuje. Ewidentnie są smart - a stąd już bardzo blisko do hasła przyświecającego naszej aplikacji. Jak uczestnicy kursów zareagowali na aplikację Kiss List, z której mogą korzystać w ramach zajęć?
Muszę przyznać, że ponad pozytywnie. Każdy, kto próbował swego czasu w Excelu zagnieździć zdjęcie przy odpowiedniej komórce, wie mniej więcej, jaki poziom emocji to wywołuje;)
Ta kropla potu, spływająca po czole, gdy próbujemy coś przefiltrować i nie wiemy, co się wydarzy, a w Excelu niestety zwykle wydarza się nie to, co byśmy chcieli…
KIS List: tajny sprzymierzeniec w organizacji projektów
Mogę śmiało powiedzieć, że z punktu projektowania i ogólnie tworzenia listy zakupowej, KIS List jest prawdziwym game changerem, a nasi kursanci bardzo chwalą go za oszczędność czasu i usprawnienie pracy - to pozytywy. Z negatywów, mieliśmy kilka nerwowych reakcji na…zakończenie licencji:) Było kilka stresujących sytuacji, gdy pokończyły się dostępy, a kursanci nie wyobrażali sobie pracy w innym programie.
Czyli kursanci na głodzie…
Tak:) Często się z tym spotykaliśmy, więc trzeba przyznać, że rozwiązanie jest zwyczajnie strzałem w dziesiątkę.
Obserwujesz ten rynek od podszewki, na dodatek od wielu lat. Zauważyłeś jakieś zmiany w postrzeganiu naszej profesji?
Zdecydowanie; świadomość rośnie. Wiedza na temat tego zawodu na przestrzeni lat naprawdę bardzo się zmieniła, choćby z uwagi na dostęp do szerokopasmowego internetu, czy mediów społecznościowych, pokazujących, że można lepiej i ładniej żyć.
Idąc dalej - jako społeczeństwo wreszcie uczymy się oddelegowywać rzeczy, na których się de facto nie znamy. Pozwalamy sobie pomóc.
Jak dostęp do informacji i nowych form edukacji zmienił obraz zawodu architekta wnętrz?
Dawniej zawód architekta wnętrz był bardzo elitarny i nieliczni mogli sobie pozwolić na skorzystanie z takich usług. Przynajmniej w teorii, a jak było naprawdę? Często ta myśl, że nas nie stać, że to usługa dla wybranych, brała się zwyczajnie z braku świadomości.
Koszt usługi projektowej, relatywnie postrzegany jako wysoki, w rzeczywistości zwraca się klientowi na kilku poziomach.
Usłyszałam kiedyś od klienta, który początkowo sceptycznie podchodził do naszej współpracy, że zaczął myśleć o korzystaniu z moich usług tak, jak o chodzeniu do lekarza: zwracasz się po pomoc do kogoś, kto ci pomaga. Był szczerze zdumiony, że dzięki tej współpracy nic się nie zmarnowało, zarówno w kontekście materialnym, jak i organizacyjnym. Jaki jest Twój punkt widzenia na ten temat?
Architekt pomaga nam uzyskać zniżki na rzeczy, które i tak musielibyśmy kupić, a my te rabaty przeznaczamy na jego wynagrodzenie. To raz.
Dwa - niech rzuci kamieniem ten, który przy okazji remontu własnego mieszkania, domu, jakiejkolwiek inwestycji, nie miał problemów i kolizji na budowie, wynikających z braku znajomości tematu. Coś nie pasuje, szafa na zamówienie jest o 3 centymetry za szeroka, drzwi zabudowy kuchennej walą w lampy na suficie, a instalacja elektryczna nadaje się jeszcze raz do wykucia, ponieważ w miejscu, gdzie pierwotnie miały być gniazdka, okazuje się, że będzie grzejnik…
Architekt wnętrz, czyli deska ratunkowa w trudnych przypadkach
Takie wpadki - trudne do uniknięcia przez laika, powodują że koszty na koniec dnia multiplikują się w nieskończoność. Dlatego architekt, który ma wiedzę i potrafi skoordynować te wszystkie działania podwykonawców na budowie, jest gwarantem tego, że dodatkowych kosztów nie będzie. Zwyczajnie ludzie wolą zajmować się tym, na czym się znają, szczególnie że pracują niejednokrotnie na jednym czy na dwóch etatach, a czas wolny mogą poświęcić na wakacje, czy spędzić go z najbliższymi. Stąd właśnie bierze się wzmożone zainteresowanie tą branżą i zawodem architekta wnętrz.
Jeśli po przeczytaniu tej rozmowy czujesz chęć kontynuowania edukacji, bez obaw; to zupełnie naturalna reakcja organizmu:). Tych, którzy przegapili poprzednią część wywiadu odsyłamy do naszego poprzedniego artykułu, a wszystkim ( i sobie też) przypominamy: na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno!