Kto chodzi na kursy architektury wnętrz?
Wygląda na to, że… WSZYSCY! Na zajęciach z projektowania spotkamy nastolatków i seniorów, poważnych biznesmenów i zapalonych zajawkowiczów, amatorów stawiających pierwsze kroki i zawodowców, którzy zjedli zęby na architekturze…
O motywacjach i celach osób decydujących się na rozpoczęcie nauki w tym trybie rozmawiamy z Marcinem Dyńskim - współzałożycielem i dyrektorem operacyjnym centrum szkoleniowego On-Arch.
Co Twoim zdaniem decyduje o tym, że coraz więcej osób stawia na naukę w formie kursów?
Marcin Dyński: Żeby zrozumieć ten wybór, warto jest spojrzeć na naszych kursantów - w dużej części są to osoby, które studia mają już dawno za sobą; takie, które chciałyby zająć się projektowaniem i ostatecznie zostać architektami wnętrz, ale nie mają tego czasu, który posiadają maturzyści. To ludzie których nie stać, tak życiowo, na to, aby spędzić teraz pięć lat na uczelni i później przez kolejne lata jeszcze robić uprawnienia, nie mając przy tym pewności, że to właściwa droga…
Na tym polega nasza rola; dajemy im możliwość zweryfikowania, czy ta pasja, która rodzi się w ich sercu, to jest to, z czym rzeczywiście mogą działać; czy jest sens się przebranżowić i związać swoją karierę zawodową z architekturą wnętrz.
Kurs projektowania: najlepszy poligon doświadczalny
Chciałbym to mocno zaznaczyć - nie dewaluujemy wartości studiów, absolutnie. To świetne rozwiązanie i jeżeli ktoś ma taką możliwość, to jak najbardziej powinien z niej skorzystać. Z drugiej strony, jeżeli aktualnie nie może sobie na to pozwolić ze względu na życiowe zobowiązania, albo wcześniej nie miał możliwości - dajmy na to nawet finansowych, żeby wybrać się na tego typu studia i rozpoczął karierę zawodową w innym miejscu, to takie rozwiązanie jak kurs jest idealną odpowiedzią.
Warto tutaj podkreślić, że kursy często są bardziej konkretne, zawierają tylko niezbędne informacje z danego zakresu tematycznego. Studia posiadają dużo przedmiotów pobocznych, że tak to nazwę, które oczywiście w jakiś sposób rozwijają nas holistycznie, ale tutaj pojawia się znów czynnik czasu. Czy na pewno mamy go aż tyle, aby tę wiedzę aż tak rozszerzać - np. o zagadnienia z zakresu przekroju gwoździ, czy malarstwa czerwonofigurowego?
Na jakie pytania można sobie w takim razie odpowiedzieć w jego trakcie?
Po pierwsze, można sprawdzić, czy rzeczywiście to jest to. Po drugie - w o wiele krótszym czasie poznać te elementy, dzięki którym szybciej wejdzie się w praktykę. Tutaj bardzo mocno podkreślam, że na kursach które proponujemy, uczymy właśnie samego “mięsa”, tylko i wyłącznie elementów związanych z architekturą wnętrz, tego co jest “w ścianach”. Teoria, rysunek, obsługa programów i elementy związane z projektami wykonawczymi - to nasza baza, nasz core.
Dekoratorstwo? To tylko wisienka na torcie
Mówię o tym, ponieważ często przychodzą do nas osoby zainteresowane uczestnictwem i pytają się, czy uczymy dekoracji wnętrz. A dekoratorstwo, często mylone z projektowaniem jako takim, czyli architekturą wnętrz, jest wisienką na torcie - tylko i aż. W większości przypadków klienci potrzebują jednak projektanta, który pomoże im w kluczowych momentach, takich jak rozplanowanie funkcji, rozrys ścian, czy instalacji. Liczą na wsparcie podczas rozmów ze stolarzem i na pomoc w sytuacjach, z którymi nie poradzą sobie bez fachowej wiedzy.
To jest ten punkt, na który kładziemy największy nacisk - aby osoby kończące nasze kursy po prostu od razu były gotowe na praktykę.
Edukacyjne dylematy: kursy, czy studia?
Osoby wahające się między studiami a kursami często obawiają się, że poza akademią nie nauczą się podstaw. Tymczasem ten techniczny “core” jest chyba u was podstawą?
Byłoby absolutnym absurdem, jeśli bym teraz powiedział, że pięcioletnie studia plus później lata praktyki na budowie czy w biurze architektonicznym, czyli dajmy na to co najmniej 8 lat, są mniej wartościowe niż kurs, który trwa od 3 miesięcy do roku. Absolutnie to nie jest naszą intencją.
Nasza grupa docelowa to osoby początkujące, które na obecnym etapie swojego życia nie mają 8 lat na studiowanie architektury. Są to osoby, które muszą szybko się przebranżowić (te najczęściej wybierają kursy 3 miesięczne) lub takie, które mogą poświęcić rok czasu na naukę, ale nie więcej. Wszystkim zależy na szybkim zdobyciu wiedzy, umiejętności i narzędzi potrzebnych do zaprojektowania wnętrza, bez tracenia czasu na niepotrzebne informacje.
Idealne rozwiązanie dla niezdecydowanych
Nie chcę być niemiły lub nieuprzejmy, ale niekiedy osoby po kursach mają większe umiejętności niż architekci po studiach. Osoby przychodzące do nas na szkolenia bardzo często wykazują się dużą kreatywnością i pomysłowością. Jeżeli wyposażymy je w narzędzia do projektowania, daje to świetną mieszankę, aby stworzyć coś pięknego.
Często są to również osoby, które mają to “coś” i świetnie zaprojektowały swój dom czy mieszkanie, nie posiadając żadnych umiejętności projektowych - dokonały tego jedynie tłumacząc łopatologicznie wykonawcom, co chciałyby osiągnąć. Pasja, determinacja i zainteresowanie tematem powodują, że takim osobom naprawdę „się chce”. Doskonale widać to później w ich projektach.
Czy jesteś w stanie powiedzieć, która grupa wiekowa najliczniej pojawia się na waszych kursach?
Bardzo trudne pytanie, ponieważ mamy wśród uczestników pełen przekrój. Najczęściej są to osoby 30+ i 40+, które posiadają już stabilną pracę, rodzinę i dom, ale zdarzają się też starsi uczestnicy. Nasza najstarsza kursantka miała prawie 80 lat i wszystko zaliczyła, łącznie z kompleksowym projektem wnętrza w programach komputerowych!
Prawdziwa pasja nie ma wieku, czyli różnorodność na sali wykładowej
Jest też sporo osób tuż po maturze, bądź takich, które już studiując, przychodzą na nasz kurs. To młodzi ludzie, w których cały czas tli się pasja, jest chęć projektowania i chcą się z tym zmierzyć. Określiłbym tych kursantów jako grupę badającą migrację ryzyka; pójście na pięcioletnie studia to duże zobowiązanie. Co, jeśli po dwóch latach okaże się, że jednak to nie jest tak kolorowe, jakby się na początku wydawało? Co, jeśli moją pasją jest stylizacja i dekoracja, a studia to żmudne dłubanie w projektach i rozrysowywanie instalacji wodkan oraz elektrycznej?
Kurs jest dobrą przestrzenią do tego, by sprawdzić się w praktyce. Stąd rzeczywiście osoby tuż po szkole średniej, albo rozpoczynające studia na innych kierunkach, przychodzą do nas zweryfikować swoje oczekiwania.
Kogo częściej można spotkać na kursach On-Arch: kobiety, czy mężczyzn?
Proporcje cały czas się zmieniają, ale w większości są to kobiety, stanowią około 60-70% naszych uczniów. Sporo uczestniczek decyduje się na naukę w trakcie urlopu macierzyńskiego, który moim zdaniem nie powinien nazywać się urlopem ze względu na ilość obowiązków, ale…Tak, myślę że ta grupa mocno zawyża wskaźnik.
Kurs projektowania: najlepszy sposób by sprawdzić, czy hobby i zawód mogą być tym samym
Mam koleżanki - architektki, które po kilku, czasem kilkunastoletnich przerwach na dzieci i dom zorientowały się, że właściwie wszystkiego muszą uczyć się od nowa. Mają świadomość, że są do tyłu zarówno jeśli chodzi o realia, jak i same kwestie techniczne, choćby obsługę aktualnych wersji programów. W On-Arch też są takie przypadki?
Jak najbardziej, to osoby, które wyraźnie potrzebują wsparcia w odnalezieniu się na rynku. Takie, które zaczynały, gdy dostępnych było dosłownie kilka programów cadowskich, oczywiście w zaporowych cenach, a o narzędziach do wizualizacji nawet nie słyszano. W tym przypadku odpowiedź: kurs, czy studia, jest jasna. Wygrywa opcja pozwalająca zaoszczędzić czas.
Powrót do gry po zawodowej przerwie
Chociaż cały czas podkreślamy, że jesteśmy firmą która specjalizuje się w szkoleniach dla osób początkujących, to nie ukrywam że przychodzą do nas także osoby, które kończyły architekturę i urbanistykę. Czyli kierunki w teorii pokrewne, ale w praktyce poruszające zagadnienia architektury wnętrz w znikomym stopniu. Tacy kursanci posiadają olbrzymią wiedzę - dosłownie, ponieważ dotychczas poruszali się w dużych gabarytach, a teraz chcą ją uzupełnić o zasady projektowania wnętrz mieszkalnych, nauczyć się pracy w mniejszej skali.
Kto jeszcze zainteresowany jest nauką?
Jest grupa, którą określiłbym jako „branżową”. Osoby, które są związane z branżą, ale nigdy same nie projektowały. Mamy na przykład na kursach uczestników, którzy są deweloperami; budują bloki mieszkalne i po prostu potrzebują część z nich wykończyć pod klucz, a nie chcą korzystać z pomocy architekta. Z drugiej strony mamy świadomych fliperów, którzy wiedzą, że remont nie oznacza tylko przemalowania płytek i ustawienia kwiatów do zdjęcia. Chcą nauczyć się, jak prawidłowo i zgodnie ze sztuką przeprowadzić zmiany. Dla nich takie kursy mają zdecydowaną wartość.
Od flipperów do stolarzy: kursanci z branży budowlanej
Pojawiają się właściciele zakładów stolarskich, sklepów z materiałami budowlanymi i wykończeniowymi, czy wreszcie, sami wykonawcy. Wszyscy, którzy pracują w szeroko rozumianej branży architektoniczno - budowlanej i często spotykają się z prośbami od klientów o jakieś podpowiedzi. Dzisiejsza technologia daje możliwości pozwalające zwizualizować pomysły klientów, a tym samym przekonać ich do pewnych rozwiązań i ułatwić sobie pracę.
Mamy zatem zarówno osoby dopiero wchodzące w zawód, jak i te z dużym doświadczeniem, zwracające się do was w konkretnym celu.
Co więcej, zdarzają się nam przypadki niemal filmowe; około 50% uczestników naszych kursów to są osoby o ugruntowanej pozycji zawodowej, które mając swój wyuczony zawód, w wieku 40+, decydują się na to, by rzucić wszystko i zająć się swoimi pasjami. Przysłowiowy przypadek księgowej, która jest wypalona, nie może już patrzeć na cyferki i po 20 latach pracy w urzędzie postanawia zająć się projektowaniem, ponieważ od zawsze uwielbiała urządzać domy znajomym… Brzmi jak scenariusz komedii romantycznej, ale takie rzeczy naprawdę się u nas dzieją.
Zmiana kariery w wieku 40+, czyli historie jak z filmu
Są także osoby, które chcąc się przebranżowić, otwierają działalność gospodarczą i zgłaszają się po dofinansowanie z urzędu pracy. Grupa ta stanowi naprawdę duży odsetek naszych kursantów.
Kolejne pytanie miało dotyczyć proporcji na kursie pomiędzy zawodowcami, a uczestnikami traktującymi projektowanie jako hobby, ale z tego co widzę, wynik jest jednoznaczny.
Większość kursantów On-Arch ma bardzo skonkretyzowane potrzeby, czyli chce rozpocząć karierę zawodową w tym konkretnym obszarze, bądź też poszerzyć i uzupełnić swoje umiejętności. Odnosząc się jednak do przysłowia, wedle którego robiąc to, co kochamy, nie przepracujemy ani jednego dnia w życiu - przychodzą do nas również pasjonaci.
Kiedy hobby staje się zawodem
Zdecydowana część uczestników wie, że będzie się zajmowała projektowaniem i podchodzi do tego z prawdziwym entuzjazmem: chcę robić flipy, planuję zająć się deweloperką, mąż czy rodzice mają sklep z materiałami wykończeniowymi. Interesuję się home stagingiem, więc jeżdżę na targi, oglądam nowe rozwiązania technologiczne, wiem, co w trawie piszczy, bo nałogowo przeglądam Pinteresta… Idąc tym tropem, okazuje się że hobby i zawód mogą być tym samym.
Także powiedziałbym, że 50% to tego typu osoby, a drugie 50% to osoby „zupełnie zielone w tym temacie”, ale z pasją; nieposiadające narzędzi do projektowania, ale kreatywne i zdeterminowane.
Co wyróżnia dobrego nauczyciela projektowania?
Przejdźmy teraz na drugą stronę mocy…kto uczy w On-Arch? Firma posiada wiele lokalizacji, zajęcia odbywają się w wielu miastach, więc podejrzewam, że prowadzących też jest wielu. Jakie cechy według Ciebie powinien posiadać idealny wykładowca, zwłaszcza w kontekście waszego mocno skumulowanego programu nauczania?
Faktycznie, mamy spory zespół. Architektów współpracujących na stałe jest około 40, do tego jeszcze kilka osób prowadzących zajęcia gościnnie, więc cała kadra liczy sobie niemal 50 osób - zupełnie abstrahując od części administracyjnej firmy. Tyle jeśli chodzi o liczby, natomiast w kwestii klucza wyboru, kierujemy się trzema wartościami.
Po pierwsze, nasza baza wykładowców to głównie architekci wnętrz posiadający własne pracownie. Czyli praktycy. Oczywiście teoria jest bardzo ważna, ale staramy się, aby nasi wykładowcy byli przede wszystkim czynnymi projektantami, którzy podzielą się z kursantami wiedzą z pierwszej ręki.
Uczyć tak, aby nauczyć
Tak naprawdę tylko praktyk potrafi zauważyć, że nie ma większego znaczenia, czy przebudowujemy 352-kondygnacyjny dom, czy 12-metrową kuchnię; wyzwań i kolizji może być dokładnie tyle samo. Dlatego naprawdę duży nacisk kładziemy na to, żeby byli to architekci wnętrz, którzy cały czas pracują z klientem na inwestycjach i na co dzień mają do czynienia z wyzwaniami. Jednocześnie trzymają rękę na pulsie: posiadają aktualną wiedzę odnośnie materiałów, technologii i trendów.
Druga kwestia to typowe podejście pedagogiczne i umiejętność przekazywanie wiedzy - bez tego nawet najlepsi w zawodzie nie sprawdzą się w roli nauczyciela.
Z punktem drugim naturalnie wiąże się trzeci element, czyli charyzma; umiejętność pracy z uczestnikami, indywidualne podejście, które pozwala na to, aby rzeczywiście dotrzeć do każdego. Dobry wykładowca nie tylko ciekawie przekazuje wiedzę, ale też dba o to, by każdy rozumiał, co i dlaczego robi. Uczymy tak, aby nauczyć - to nasze motto.
Mamy nadzieję, że dzisiejszy wywiad rozbudził Wasz apetyt na wiedzę i kolejną rozmowę z Marcinem! W kolejnej części dowiemy się, kiedy i jak narodził się pomysł na szkolenia, co zadecydowało o obecnym kształcie kursów On-Arch, oraz… czy makiety z zapałek są już passe.
Zapraszamy!